KSK Noteć Inowrocław

Katastrofa w Inowrocławiu. Astoria upokorzyła KSK Qemetica Noteć

Foto. KSK Qemetica Noteć Inowrocław

KSK Qemetica Noteć Inowrocław przegrywa trzeci mecz z rzędu w sezonie 1. ligi koszykówki. Tym razem inowrocławianie zostali rozbici na własnym parkiecie przez Enea Abramczyk Astorię Bydgoszcz aż 65:110. Wynik mówi sam za siebie – różnica 45 punktów to obraz całkowitej dominacji gości i kompromitacji biało-niebieskich w Hali Widowiskowo-Sportowej.

Spotkanie rozpoczęło się jeszcze w miarę wyrównanie, bo po pierwszej kwarcie goście prowadzili jedynie 25:20. Kibice mogli mieć nadzieję, że Noteć podejmie walkę i nie odda pola rywalowi tak łatwo. Jednak druga kwarta rozwiała wszystkie złudzenia. Astoria zdemolowała inowrocławian 37:14, trafiając seryjnie rzuty z dystansu i pokazując różnicę klas. Do przerwy było już 61:34 i wiadomo było, że zwycięzca jest przesądzony.

Po zmianie stron obraz gry był jeszcze bardziej przygnębiający. Noteć nie miała żadnych argumentów, by zatrzymać rozpędzoną Astorię, która prowadziła nawet 47 punktami. Zespół Przemysława Łuszczewskiego był kompletnie bezradny. Brakowało obrony, brakowało organizacji gry w ataku, brakowało wszystkiego, co pozwalałoby myśleć o wyrównanej rywalizacji. Końcowy wynik 65:110 to sygnał alarmowy, że sytuacja w Inowrocławiu staje się krytyczna.

Najwięcej punktów dla Noteci zdobyli Mikołaj Styczeń i Dylan Frye – po 12, a także Sebastian Rompa – 11 i Szymon Sobiech – 10. Jednak indywidualne zdobycze nie miały żadnego znaczenia wobec katastrofalnej postawy drużyny. Astoria miała pięciu graczy z dwucyfrową zdobyczą punktową, a liderem był Martyce Kimbrough z 20 punktami. Goście imponowali skutecznością z dystansu – trafili aż 18 rzutów za trzy punkty przy skuteczności ponad 56 procent. Ich ławka rezerwowych zdobyła 58 punktów, co dobitnie pokazuje, jak głęboką i silną kadrę ma bydgoski zespół.

Po trzech kolejkach Noteć ma bilans 0–3, zdobyła 224 punkty, a straciła aż 299. To daje średnią prawie 100 straconych punktów na mecz. Tak fatalnego początku sezonu w Inowrocławiu dawno nie oglądano. Kibice zaczynają zadawać pytania, czy trener Łuszczewski, który otrzymał wolną rękę przy budowie drużyny, faktycznie wiedział, co robi. Z zespołu odeszli doświadczeni koszykarze, między innymi Piotr Robak, a sprowadzeni zawodnicy na razie nie pokazują nic, co usprawiedliwiałoby tak głębokie zmiany kadrowe.

Historia uczy, że inowrocławska koszykówka potrafiła już wcześniej upadać przez błędne decyzje personalne i brak wizji. Widzieliśmy w przeszłości schemat – słabe wyniki, malejąca liczba kibiców, coraz większe rozczarowanie i w końcu stopniowy upadek. Dziś niestety widać symptomy powrotu tego samego scenariusza. Zespół zamiast walczyć i napędzać trybuny, staje się cieniem drużyny z minionego sezonu.

Następny mecz będzie miał ogromne znaczenie. W niedzielę 5 października Noteć zmierzy się na wyjeździe z Żubrami Abakus Okna Białystok. Obie drużyny są na dnie tabeli z bilansem 0–3 i walczą o pierwsze zwycięstwo w sezonie. Jeśli biało-niebiescy przegrają również to starcie, kryzys zamieni się w katastrofę, a kibice będą mogli mówić już nie o trudnym początku, lecz o poważnym kryzysie inowrocławskiego basketu.

Udostępnij ten artykuł
0
Napisz komentarz do artykułux
Obserwuj nas na Facebooku